poniedziałek, 16 grudnia 2013

Połowa tabletów na polskim rynku nie spełnia wymagań

Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) przeprowadził kontrolę tabletów dostępnych na polskim rynku. Okazało się, że aż połowa urządzeń nie spełniała wymogów technicznych bądź formalnych.


Producent chcący wprowadzić tablet do obrotu powinien przeprowadzić ocenę zgodności z wymaganiami, wystawić deklarację zgodności, nanieść oznakowanie CE, dołączyć do tabletu deklarację zgodności lub oświadczenie o spełnianiu wymagań, informację umożliwiającą identyfikację kraju lub obszaru geograficznego, na którym dane urządzenie może być wykorzystywane, a także informację umożliwiającą ustalenie zakończeń sieci publicznej, do których dane urządzenie może być dołączane.

Kontroli poddano urządzenia takich firm jak Acer, Asus, Colorovo, Overmax, FreeMe, Samsung, Lenovo, Kiano, Manta, NTT System, Platinet, Goclever, Prestigio, Tracer i Yarvik. Kontrola dotyczyła więc całego rynku tabletów, ale szczególną uwagę skupiono na tańszych produktach, które cieszą się największym zainteresowaniem wśród konsumentów. Kontrolerzy weryfikowali przede wszystkim dokumentację tabletów oraz poprawność naniesienia na nich oznakowania zgodności CE. Przeprowadzali także badania laboratoryjne w zakresie wymagań określonych dla urządzeń radiowo nadawczych i nadawczo-odbiorczych, a także w zakresie wymagań kompatybilności elektromagnetycznej.

Skontrolowano 104 losowo wybrane tablety. Żadnych nieprawidłowości nie stwierdzono jedynie wśród ok. 45% kontrolowanych urządzeń. Warto jednak zauważyć, ze większość podmiotów odpowiedzialnych za wprowadzanie tych urządzeń na rynek skutecznie usunęły nieprawidłowości wskazane przez UKE. 14 tabletów nadal nie spełnia wymagań. Trzy z nich zostały już wycofane z rynku, a w dwóch przypadkach regulator wydał zakaz udostępniania. W stosunku do pozostałych 11 urządzeń toczą się już postępowania administracyjne.

Wiele tabletów nie spełniało wymagań zasadniczych, dotyczących przede wszystkim konstrukcji. UKE informuje, że urządzenia, które nie spełniają wymagań zasadniczych w zakresie napięcia zaburzeń przewodzonych na zaciskach zasilania, mogą zakłócać pracę innych urządzeń podłączonych do tej samej sieci zasilającej, co objawia się w postaci zakłóceń w pracy odbiorników radiowych i telewizyjnych. Z kolei urządzenia niespełniające wymagań zasadniczych w zakresie natężenia pola zaburzeń mogą zakłócać, a nawet uniemożliwiać funkcjonowanie innych urządzeń wykorzystujących komunikację radiową.

Źródło: wirtualnemedia.pl

czwartek, 12 grudnia 2013

Giganci nowych technologii piszą do Obamy

Osiem największych firm związanych z branżą internetową i komputerową, Google, Apple, Facebook, Twitter, AOL, Microsoft, LinkedIn oraz Yahoo, wystosowało list do Baracka Obamy i amerykańskiego Kongresu, w którym wzywają amerykański rząd do radykalnych zmian w polityce inwigilowania społeczeństwa. Twierdzą, że obecne praktyki rządów na całym świecie "podważają wolność" ludzi.


Firmy piszą: "Rozumiemy, że rząd ma obowiązek chronić swoich obywateli, ale ostatnie doniesienia dowodzą konieczności zmian w rządowych praktykach inwigilacyjnych na całym świecie. Równowaga w wielu krajach została zachwiana na korzyść państwa i niekorzyść praw jednostki, które zapisano w konstytucji. Pora na zmiany".

List jest reakcją na mnożące się w mediach informacje o szerokiej inwigilacji dokonywanej przez amerykańskie służby. Mark Zuckerberg, szef Facebooka, podkreśla, że te doniesienia pokazały potrzebę większej jawności nowych ograniczeń rządowych działań, mających na celu gromadzenie informacji. Na chwilę obecną wydaje się jednak wątpliwe, by rząd amerykański cokolwiek uczynił w sprawie ograniczenia inwigilacji, a nawet, jeśli to zrobi, ciężko będzie mu odbudować zaufanie zarówno wśród obywateli, jak i szefów innych państw.

Źródło: wprost.pl, hotdigitalnews.com

wtorek, 10 grudnia 2013

Spotkanie SKNPNT: Oszustwa na portalach aukcyjnych

SKN Prawa Nowych Technologii ma zaszczyt zaprosić na pierwsze z planowanego cyklu spotkań koła. W czasie naszych spotkań mamy zamiar dyskutować o wszelkich tematach związanych z szeroko rozumianym prawem nowych technologii. Będziemy także zapraszać prelegentów, którzy przybliżą nam poszczególne zagadnienia. 


Na pierwszym spotkaniu zajmiemy się tematyką oszustw na portalach aukcyjnych.

Czy i jak można bronić się przed nieuczciwymi kontrahentami w internecie? Czy wciąż należy obawiać się, że zamiast zakupionych towarów otrzymamy w przesyłce przysłowiową cegłę? Jakimi narzędziami dysponują organy ścigania, gdy w grę wchodzą tego typu praktyki? Na te oraz wiele innych pytań postarają się odpowiedzieć nasi szanowni prelegenci:
- Prokurator Okręgowy Krystyna Patora
- mgr Łukasz Czarnecki, doktorant WPiA UŁ 

Spotkanie odbędzie się we wtorek 17 grudnia w sali 0.4 (poziom -1). Zaczynamy o godzinie 18.

Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych do udziału w spotkaniu!


Plakat przygotował: Piotr Adamczewski

czwartek, 5 grudnia 2013

CIA gromadzi dane o przepływie środków finansowych

Jak donoszą pracownicy amerykańskiej administracji rządowej, CIA w tajemnicy gromadzi ogromne ilości danych na temat międzynarodowego przepływu środków finansowych prowadzonego przez firmy takie jak chociażby Western Union. W sferze zainteresowań amerykańskiego wywiadu znajdowały się zarówno transakcje „wychodzące”, jaki i „przychodzące” do USA.


Rzecznik CIA – Dean Boyd – odmówił potwierdzenia lub zaprzeczenia tym doniesieniom. Zapewnił jednak, że agencja zbiera dane zgodnie z amerykańskim prawem i koncentruje się na działalności zagranicznej.

Juan Zarate, który pracował w Białym Domu w administracji George’a W. Busha twierdzi, że dane finansowe nie są uważane za tak wrażliwe jak dane telekomunikacyjne, po części dlatego, że amerykański rząd już zbiera informacje dotyczące dużych transakcji na podstawie Bank Secrecy Act.

Rzeczniczka Western Union – jednej z większych firm zajmujących się transferem środków finansowych – w odpowiedzi na pytanie, czy firmie nakazano przekazywanie informacji na temat prowadzonych przez nią transakcji, powiedziała tylko, że WU zbiera te informacje o klientach, które potrzebne są do wypełnienia obowiązków nakładanych przez Bank Secrecy Act i inne akty prawne, a czyniąc to, chroni prywatność swoich klientów.

Ujawnienie istnienia takiego programu wzbudziło kolejne wątpliwości w toczącej się dyskusji dotyczące prywatności i bezpieczeństwa. Większość informacji dotyczących tej kwestii jest utajniona. Wiadomo, że podstawę prawną tych działań stanowi Patriot Act – uchwalona po atakach z 11 września ustawa antyterrorystyczna.

Problemem wydaje się być także to, że sami senatorowie i kongresmeni zasiadający w Komitetach mających zajmować się nadzorowaniem działań wywiadu nie są do końca świadomi tego, co robi rząd, jeśli chodzi o programy polegające na zbieraniu bardzo dużych ilości danych wywiadowczych.

Autor: Michał Simla

Źródło:http://www.nytimes.com/2013/11/15/us/cia-collecting-data-on-international-money-transfers-officials-say.html?partner=rss&emc=rss&_r=2&

środa, 27 listopada 2013

NSA celowo zarażała wirusem światowe sieci

Holenderska gazeta „NRC Handelsblad”, powołując się na materiały przekazane przez Edwarda Snowdena, podała informację, iż w 2012 r. NSA zainfekowała ponad 50 tys. światowych sieci komputerowych złośliwym oprogramowaniem typu malware mającym na celu kradzież poufnych informacji.


Akcja polegała na zarażaniu komputerów „cyfrowymi implantami”, które działały jak „uśpione komórki” – dzięki temu mogły pozostawać niewykryte przez lata. Snowden podaje, że  operacji dokonuje tajna jednostka NSA o nazwie Tailored Access Operations (TAO). W swobodnym tłumaczeniu nazwa oznacza Operacje Dostępu Na Zamówienie, co od razu wskazuje na charakter działalności działu. Hakerzy mają włamywać się na różne komputery, działając swobodnie i bez utartego schematu.

Celem infekcji są m.in. komputery w Chinach, Rosji, Wenezueli i Brazylii. Inwigilowano również Niemcy, Belgię i Holandię. Holenderski minister spraw wewnętrznych Ronald Plasterk potwierdził niedawno, że NSA monitoruje pocztę i ruch telefoniczny w Holandii, a także wymienia dane z holenderską agencją bezpieczeństwa AIVD. Według „NRC Handelsblad” Holandia była podsłuchiwana już w 1946 r.

Jako przykład takiej udanej operacji „NRC Handelsblad” podaje atak na belgijską firmę telekomunikacyjną Belgacom z września tego roku. Wbrew wcześniejszym doniesieniom, miałby za nią stać wywiad amerykański, a nie wywiad brytyjski, jak wcześniej donoszono. 

Źródło: tvn24.pl

piątek, 22 listopada 2013

Samsung zapłaci Apple 290 mln dolarów odszkodowania

Wojna patentowa między firmami Apple i Samsung trwa od lat. Amerykanie co chwilę oskarżają Koreańczyków o kradzież patentów swoich urządzeń. Sądy w różnych krajach są podzielone, ale na razie ostatnią bitwę wygrało przedsiębiorstwo z USA. Sąd w kalifornijskim San Jose orzekł, że firma Samsung naruszyła patenty amerykańskiego Apple. Odszkodowanie za poniesione straty wynosi 290 mln dolarów.


Warto jednak podkreślić, że to na pewno nie pierwsze i nie ostatnie sądowe starcie tych dwóch gigantów, a rozstrzygnięcia są drastycznie różne w zależności od sądu. Jeszcze niedawno  w Wielkiej Brytanii sędzia nie uznał roszczeń Apple, który oskarżył Samsunga o kopiowanie iPada, a z kolei w USA Samsung musiał zapłacić miliard dolarów odszkodowania.

Nie bez znaczenia jest miejsce pochodzenia obu firm. Kalifornia to stan, w którym założono Apple, więc trudno się dziwić ostatniemu orzeczeniu. Z kolei odwrotna sytuacja miała miejsce w Korei Południowej, gdzie sąd swego czasu przyznał rację Samsungowi i uznał skargę Apple za bezzasadną.

O obiektywne orzeczenie jest tu więc niezwykle trudno. Warto jednak podkreślić, że w zeszłym roku sąd w Seulu orzekł, iż koncerny Apple i Samsung wzajemnie podkradały sobie opatentowane rozwiązania stosowane w smartfonach i tabletach, w konsekwencji czego część produktów obu firm wycofano ze sprzedaży na terenie Korei Południowej.

Źródło: wyborcza.biz, newsweek.pl

czwartek, 21 listopada 2013

Termin kolejnego spotkania

Informujemy, że kolejne spotkanie SKN Prawa Nowych Technologii odbędzie się 26.11 (wtorek) w sali 2.55 o godz. 18:00. Serdecznie zapraszamy!

Disney wkracza na YouTube’a

Firmy Walt Disney Co. i Google podpisały umowę zezwalającą na udostępnianie za darmo produkcji Disneya na serwisie YouTube. Pierwszym krajem w Europie, który objęła umowa, jest właśnie Polska.


Błażej Staryszak z działu marketingu The Walt Disney Company Polska podkreśla, że współpraca ma na razie charakter lokalny i będzie dotyczyła tylko kraju nad Wisłą. Być może jednak Polska ma szansę zapoczątkować udostępnianie programów Disneya również w innych państwach starego kontynentu.

Na serwisie YouTube będzie można oglądać produkcje emitowane w trzech kanałach - Disney Channel, Disney XD, Disney Junior. Dotychczas udostępniono pełne odcinki seriali "Do dzwonka", "Auta: Bujdy na Resorach", "Kubusiowe przygódki" oraz "Teraz Miki". W przyszłości w serwisie ma się pojawić również "Miki w szortach".

Profesjonalne treści o wysokiej jakości są potrzebne portalowi YouTube do pozyskiwania reklamodawców. W Polsce do tej pory podobną umowę Google zawarło tylko ze studiami filmowymi Tor i Kadr, które w zamian za udział w reklamach udostępniają klasykę polskiego kina. Walt Disney Co. jest pierwszym wielkim koncernem medialnym, który zdecydował się na reklamową współpracę z YouTube’m. Do tej pory to i podobne przedsiębiorstwa ograniczały się do płatnej wypożyczalni filmów dostępnej wyłącznie dla użytkowników ze Stanów Zjednoczonych.

Poniżej możecie obejrzeć jedną z przykładowych udostępnionych przez Disneya animacji.


Źródło: wyborcza.biz

środa, 20 listopada 2013

Wirus na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej

Cyberwojna prowadzona przez światowe mocarstwa prawdopodobnie ma kolejne ofiary. Rosyjscy kosmonauci przypadkowo zainfekowali komputery na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wirusem Stuxnet. Co więcej, według eksperta ds. bezpieczeństwa informatycznego, Eugene’a Kaspersky’ego, wirus zaatakował również jedną z rosyjskich elektrowni atomowych.

Wirus Stuxnet instaluje się na małych nośnikach pamięci USB bez wiedzy właścicieli, kiedy ci użyją ich na zainfekowanych komputerach. O stworzenie Stuxnetu podejrzewa się służby specjalne USA i Izraela (tak parę miesięcy temu donosił New York Times). Prawdopodobnie pierwotnie wirus został zaprojektowany w celu sabotowania irańskiego programu atomowego. Jego głównym zadaniem było uszkadzanie zakładów przemysłowych. Wirus miał dostać się do Iranu za pośrednictwem rosyjskich naukowców.


Stuxnet pokazuje, jak niebezpieczne mogą być wirusy komputerowe, nawet te tworzone do dokładnie sprecyzowanych, uzasadnionych celów. Obecnie wirus niewątpliwie wyrwał się spod kontroli. Dane z czerwca tego roku pokazywały, że zniszczył ponad 100 tys. europejskich komputerów. Złośliwe oprogramowanie potrafi zaatakować komputery zakładowe pomimo odcięcia wewnętrznej sieci od internetu, wystarczy, że dostanie się tam na przenośnych pamięciach USB. W tym miesiącu wirus zaatakował komputery Międzynarodowej Stacji Kosmicznej: uszkodzenia na szczęście były niewielkie i nie zagroziły życiu astronautów, ale cała sytuacja mogła się rozwinąć w zupełnie innym kierunku…

Co sądzicie o cyberwojnach prowadzonych przez niektóre państwa? Czy możliwe jest pełne okiełznanie komputerowego wirusa?

niedziela, 10 listopada 2013

Relacja z Dnia Prawa Internetu

W dniu 5 listopada na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego odbył się Dzień Prawa Internetu. Był on organizowany przez stowarzyszenie ELSA, firmę Google oraz nasze Koło. W trakcie wydarzenia poruszono takie problemy jak prawo do prywatności i wolność słowa w Internecie oraz kwestię, czy Internet jest dobrem powszechnym.


Pierwszą prelekcję poprowadziła dr Ewa Kulesza – były Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, czynna uczestniczka dyskusji nt. ACTA. Opowiadała o prawie do prywatności, które powtarza się w wielu aktach prawa międzynarodowego. W Polsce prawo do prywatności gwarantuje nam Konstytucja w art. 47. Przedmiot prelekcji można zdefiniować jako dążenie do zagwarantowania ludziom sfery prywatnej, do której nikt nie ma dostępu. Jest to sfera dotycząca dobra własnego jednostki. Jeśli chodzi zaś o samą definicję prywatności, to dużą rolę w jej sformułowaniu odegrali prof. Kopf, prof. Szpunar oraz prof. Petrykowska. Z ich prac można wywnioskować, iż prywatność to prawo do życia własnym życiem wedle własnej woli, z ograniczeniem ingerencji zewnętrznej. Co więcej, prywatność pozwala jednostce na decydowanie, którymi informacjami podzieli się z innymi.

Prawo do prywatności obecnie nie jest już tylko ideą. To normy prawne na płaszczyźnie krajowej i międzynarodowej. Na tle tematyki Internetu pojawia się jednak problem prawa do zapomnienia – czy przy obecnym stanie technologii jesteśmy w stanie usunąć wszelkie informacje o danej osobie?

Drugą prelekcję poprowadziła dr Joanna Kulesza - przewodnicząca Komitetu ds. Członkostwa Światowej Sieci Akademickiej ds. Zarządzania Internetem (GigaNet), ekspert Rady Europy i paryskiej Akademii Dyplomatycznej. Członek Internet Society, Diplo Internet Governance Community oraz ICANN Non-Commercial Stakeholder Group (NCSG). Jej wystąpienie skupiło się na problemie wolności słowa w Internecie. Wolność słowa to prawo do posiadania i rozpowszechniania poglądów, a także otrzymywania informacji bez ingerencji władz publicznych. Problematyka ta często jest przedmiotem rozważań Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ostatnio przedmiotem dyskusji stała się również kwestia odpowiedzialności dostawców usług internetowych za udostępniane przez nich treści. Dr Kulesza przedstawiła przy tym parę spraw, w których pozwanym była firma Google.

 Na zdjęciu (od lewej): Prezes SKN Prawa Nowych Technologii Paulina Ostrowska, opiekun naukowy dr Joanna Kulesza, dr Ewa Kulesza

Dr Kulesza wyczerpująco zaprezentowała także problem odpowiedzialności autorów publikacji internetowych. Trzeba się bowiem liczyć z tym, że nawet wpisy na blogu spełniają ustawowe kryteria publikacji periodycznej, a więc publikacji prasowej. Osoby zajmujące się szeroko rozumianym dziennikarstwem internetowym, nawet tym amatorskim, muszą więc zachowywać pewne standardy. Przy tej okazji dr Kulesza poruszyła również problem odpowiedzialności za materiały pochodzące bezpośrednio od redakcji.  Jak się okazuje, nie jest to kwestia prosta, szczególnie, jeśli chodzi o kwestię komentarzy internautów. Polski Sąd Najwyższy stwierdził, że komentarze nie są materiałami redakcyjnymi, a więc portal nie może ponosić za nie odpowiedzialności. Jednakże stosunkowo niedawno Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie przeciwko portalowi Delfi orzekł, iż dostawca usług internetowych może ponosić odpowiedzialność za komentarze internautów. Sprawa więc wciąż nie jest przesądzona i niesie ze sobą wiele nierozwiązanych problemów.

Dalszą część Dnia Prawa Internetu poprowadził Studencki Ambasador Google. Najpierw opowiedział o problemie kontroli sieci przez rządy różnych krajów. Zaprezentował przy tym akcję Freeandopen zorganizowaną przez Google zbierającą zwolenników wolnego Internetu.  Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o tej akcji, zapraszamy na stronę http://www.google.pl/takeaction/.


Studencki Ambasador Google przeprowadził również warsztaty dotyczące wykorzystania nowych technologii w codziennej pracy (tej na studiach i późniejszej zawodowej). Każdy uczestnik wydarzenia wyszedł z plikiem różnych gadżetów Google (długopisy, naklejki, magnesy itp.). Niewątpliwie było warto.

Dzień Prawa Internetu zakończył się sukcesem. Wzięły w nim udział osoby zainteresowane tematem i chętne do dyskusji oraz aktywnej współpracy podczas warsztatów. Każdy uczestnik na pewno nie tylko poszerzył swoją wiedzę o prawie Internetu czy firmie Google, a również bardzo dobrze się bawił.

Na zdjęciu: członkowie SKN Prawa Nowych Technologii

Autorem zdjęć jest Michał Simla z SKN Prawa Nowych Technologii

piątek, 8 listopada 2013

Twitter na giełdzie

Twitter, jeden z najpopularniejszych serwisów społecznościowych na świecie, wszedł w czwartek na giełdę. Był to chyba najbardziej oczekiwany giełdowy debiut tego roku. Cena emisyjna wynosiła 26 dolarów, ale wartość akcji w ciągu kilku godzin wzrosła o 70%. Wejście Twittera na giełdę ma być największym debiutem firmy technologicznej od czasu debiutu innego portalu społecznościowego, Facebooka, w maju 2012 roku.


Twitter powstał w 2006 r. i przez ostatnie lata dynamicznie się rozwijał. Obecnie jego aktywnymi użytkownikami są nawet najważniejsi światowi politycy, co nie raz przyśpieszyło już przepływ informacji, a także cały czas sprawia wrażenie zbliżenia się znanych osobistości do przeciętnych ludzi. Wielu komentatorów zwraca też uwagę na ogromną wartość Twittera dla rządu USA, który w ten sposób miałby lepiej kontrolować swój kontakt z obywatelami. Większość dochodów Twittera pochodzi z reklam. Analitycy szacują, że w tym roku jego dochód osiągnie ponad 580 mln dolarów. W 2012 roku było to ponad 288 mln, a prognozy na rok 2015 mówią już o 1,33 miliarda. Wartość Twittera szacuje się na około 14 mld dolarów. Jest to dość zaskakujące, bo jednocześnie Twitter zamknął zeszły rok ze stratą w wysokości 79,4 milionów dolarów, co sugeruje, iż jest to „kolos na glinianych nogach”.

W sieci pojawiają się komentarze, iż wartość akcji Twittera szybko spadnie i ostrzegają inwestorów przed pochopnością. Przypomnijmy, że konkurencyjny dla Twittera Facebook w zeszłym roku, niedługo po swoim giełdowym debiucie, szybko stracił na giełdzie. Akcje serwisu Marka Zuckerberga debiutowały na poziomie 38 dolarów, by po zaledwie kilku miesiącach spaść do wartości nieco ponad 18 dolarów.

Jak myślicie? Twitter podzieli losy Facebooka czy też poradzi sobie lepiej?

Źródło: Gazeta Prawna, Newsweek

wtorek, 5 listopada 2013

I jak tu przykładać wagę do komentarzy?

Użytkownik Internetu zainteresowany jakąś firmą lub produktem często czyta komentarze innych internautów, by wyrobić sobie swoją wstępną opinię. Jednakże rzetelne komentarze to już niestety przeszłość. Firmy coraz lepiej radzą sobie z tym, by żaden komentarz im nie zaszkodził.


Nieetyczne działania w postaci zlecania zewnętrznym firmom pisania pozytywnych komentarzy to obecnie norma. Większość pozytywnych opinii wyrażają tak naprawdę pracownicy danej firmy, wynajętej przez nią firmy PR bądź jakieś inne, związane z daną działalnością osoby. Kupowanie komentarzy obecnie stało się kolejnym sposobem na biznes. Na serwisach dla osób poszukujących pracy tymczasowej łatwo znaleźć ogłoszenia, których przedmiotem jest zlecenie pisania komentarzy.  

Niektóre portale, w szczególności porównywarki cenowe, próbują uchronić konsumentów przed tą praktyką wprowadzając np. systemy tzw. zaufanych komentarzy. Nie jest to jednak rozwiązanie idealne czy zawsze skuteczne. 

Problem nieetycznego zdobywania autorów komentarzy dotyczy obecnie praktycznie większości przedsiębiorstw – od tych małych, próbujących zaistnieć w sieci, po prawdziwe giganty. Niektórzy usprawiedliwiają praktykę kupowania komentarzy pojęciem tzw. marketingu szeptanego. Występuje on w pozornie spontanicznych wypowiedziach, pod płaszczykiem których kryją się tak naprawdę treści czysto reklamowe. Jednakże omawiany proceder to działanie skonstruowane w taki sposób, że odbiorca jest przekonany, iż dana informacja pochodzi od zadowolonego klienta firmy, a nie agencji PR lub zawodowego „komentatora”. A to już raczej określą się w sieci pojęciem marketingu szemranego.

Rada Etyki Public Relations stwierdziła dwa lata temu, iż „Działania polegające na tworzeniu wpisów/komentarzy pod fałszywymi tożsamościami nie pozwalają na identyfikację nadawcy przekazu, jak również określenie jego intencji, czym naruszają jeden z podstawowych fundamentów etyki public relations. Są również nieuczciwym działaniem wobec konsumentów, którzy poprzez tego typu działania mogą być wprowadzeni w błąd”. Niestety, Rada stanowi jedynie organ opiniotwórczy i nie może skutecznie walczyć z tym problemem. Fakt, iż społeczność internetowa również krytykuje taki proceder też w niczym nie pomaga. Szczególnie, iż chwilami naprawdę ciężko jest odróżnić, który komentarz pochodzi od zwykłego użytkownika, a który jest wygenerowany przez daną firmę lub osobą dlań działającą. 

Konsumentom pozostaje chyba czytanie raczej opinii pełniejszych niż komentarze (recenzji, artykułów itp.), samodzielne porównywanie ocen prezentowanych przez różnych autorów, a także zachowanie zdrowego rozsądku.

A Wy co sądzicie o kupowaniu komentarzy? Zachęcamy do dyskusji.

Źródło: Gazeta Prawna

piątek, 1 listopada 2013

O czym dyskutowano podczas ostatniego spotkania Forum zarządzania Internetem?

„Budując mosty” – takie hasło przyświecało ostatniemu spotkaniu Forum zarządzania Internetem Organizacji Narodów Zjednoczonych (United Nations Internet Governance Forum – w skrócie IGF). I rzeczywiście wiele mostów należy odbudować lub wybudować od podstaw, biorąc pod uwagę ostatnie liczne afery związane ze szpiegowaniem przez organy USA podmiotów prywatnych i publicznych. Warto przy tym podkreślić, że było to pierwsze spotkanie IGF od czasu ujawnienia przez Edwarda Snowdena informacji o działalności szpiegowskiej NSA.


W IGF wzięło udział 1,5 tys. przedstawicieli rządów, organizacji społecznych i sektora prywatnego. Głównym tematem poruszanym podczas Forum były kwestie wszechobecnego nadzoru oraz cyberszpiegostwa. Zastanawiano się, jak chronić prawa obywateli i czy prawo międzynarodowe jest w stanie ukrócić niektóre kontrowersyjne praktyki. 

Na IGF byli również obecni przedstawiciele Global Internet Governance Academic Network (GigaNet) oraz Association for Progressive Communications (APC). Obie organizacje współtworzyły panel dot. bezpieczeństwa, nadzoru i militaryzacji cyberprzestrzeni.

Liczne warsztaty i dyskusje tematyczne odnosiły się do „przywracania zaufania” w Internecie oraz potencjalnych zagrożeń płynących z ewentualnego ograniczenia Internetu przez państwa bojące się o bezpieczeństwo i prywatność komunikacji cyfrowej. Podczas IGFu często podkreślano zdeterminowanie do zrobienia czegoś dla Internetu i jego użytkowników, a przede wszystkim chęć zapobiegania na skalę światową takim sytuacjom jak ostatnie skandale NSA (przypomnijmy, że parę miesięcy temu były pracownik CIA i NSA Edward Snowden ujawnił program szerokiej inwigilacji obywateli USA, a niedawno okazało się, że zgodnie z dokumentacją, do której dotarły niemieckie media, amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) mogła podsłuchiwać kanclerz Angelę Merkel od 2002 roku).

Po ostatnich szokujących aferach Stany Zjednoczone będą się musiały naprawdę napracować, by odbudować wspomniane we wstępie mosty. Sojusznicy USA są poruszeni, a wiele osób zauważa, iż zaufanie w zakresie telekomunikacji i informatyki zostało kompletnie zniszczone w wyniku nieautoryzowanego zbierania danych i metadanych. Czy da się rozwiązać ten problem? Podczas Forum pojawiały się uwagi, że opracowanie zasad nadzoru nad cyberprzestrzenią jest "konieczne, ale niewystarczające". 

Trzeba jednak przyznać, że ciężko jest wyobrazić sobie jakiś wiążący formalnie środek zapobiegający cyberszpiegostwu czy nadmiernemu nadzorowi sieci. Cyberprzestrzeń po prostu ciężko jest okiełznać. Z jednej strony Internet wydaje się być jedynym naprawdę wolnym medium, a z drugiej natomiast – sieć łatwo wykorzystać do naruszania praw obywateli. Brakuje tu pewnego kodeksu etycznego, dążenia do maksymalizacji pozytywnej działalności w Internecie i jednocześnie zwalczania działalności negatywnej, burzącej porządek cyberprzestrzeni.

A co wy sądzicie? Czy przy obecnym rozwoju technologii da się stworzyć skuteczne mechanizmy zwiększające bezpieczeństwo w sieci? Czy da się w ogóle ograniczyć lub zwalczyć  cyberszpiegostwo? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.

Źródło: policyreview.info, intgovforum.org

czwartek, 31 października 2013

Google Day

Codzienne korzystasz z Internetu prawda? Sprawdzasz pocztę elektroniczną, wchodzisz na Facebook’a, czytasz wiadomości, szukasz danych. Zdajesz sobie sprawę, ile czasu na to poświęcasz? Jak bardzo jesteś uzależniony od Internetu? Ile śladów codziennie zostawiasz po sobie w sieci?

A gdyby tak Internet mógł stać się skutecznym narzędziem w pracy prawnika? Gdyby tak móc być całkowicie świadomym jego funkcji i dotyczących go regulacji prawnych?

Google Polska na zaproszenie ELSA Łódź oraz we współpracy z nowopowstałym SKN Prawa Nowych Technologii WPiA UŁ daje Ci możliwość poznania prawa Internetu nie tylko od strony teoretycznej ale i praktycznej! Zapraszamy na Dzień Prawa Internetu, który odbędzie się już 5 listopada 2013 r. w godzinach 10.00-14.00 w Sali Rady Wydziału WPiA UŁ. 



Rejestracja: http://goo.gl/0GFPEB

Wydarzenie podzielone będzie na 2 części:

1. Część teoretyczna – prelekcje pracowników naukowych w tematyce prawa Internetu, m. in.:
• Dr Ewa Kulesza – były Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, czynna uczestniczka dyskusji nt. ACTA 
• Dr Joanna Kulesza - Przewodnicząca Komitetu ds. Członkostwa Światowej Sieci Akademickiej ds. Zarządzania Internetem (GigaNet), ekspert Rady Europy i paryskiej Akademii Dyplomatycznej. Członek Internet Society, Diplo Internet Governance Community oraz ICANN Non-Commercial Stakeholder Group (NCSG).
 
2. Część praktyczna – hangout z pracownikiem Google oraz warsztaty z wykorzystania nowoczesnych technologii w pracy prawnika, które przeprowadzi Studencki Ambasador Google.

SKN Prawa Nowych Technologii serdecznie zaprasza!

wtorek, 29 października 2013

Pingwin i Panda uratują internet przed mniej wartościowymi stronami?

Według rankingu Gemius pod koniec 2012 r. ponad 95 proc. wizyt na stronach rozpoczętych wejściem z wyszukiwarek odbywało się właśnie przez Google, a teraz ten gigant robi rewolucję. Krwawa sobota – tak branża e-marketingowa nazwała 4 października 2013 roku. Zmiana w algorytmach firmy z Mountain View może sporo namieszać, ale też pomóc w omijaniu internetowych śmieci.


4 października zaczęła działać nowa aktualizacja algorytmu wyszukiwarki Google pod nazwą Pingwin 2.1. Skutkiem tego było spadnięcie wielu film na dalsze pozycje po wyszukaniu odpowiedniej frazy w wyszukiwarce, czasem nawet kilka stron dalej. Dlaczego? Otóż Pingwin zwalcza nadmierne linkowanie. Do tej pory pozycja na liście zależała od liczby przekierowań z innych stron. Jak się okazało, liczbę tę można w sztuczny sposób zwiększyć, co z upodobaniem robił m.in. polski internet. To właśnie w naszym kraju bardzo rozpowszechniły się systemy wymiany linków i automaty do linkowania. Warto przy tym dodać, ze polski internet jest uważany za jeden z najbardziej zaśmieconych.

W skrócie: ulepszenie algorytmu wyszukiwarki ma sprawić, iż będzie ona pokazywała bardziej trafne wyniki oraz ograniczać wyniki mniej wartościowe lub całkowicie bezwartościowe.

Inna aktualizacją algorytmu Google jest tzw. Panda. Ma ona spowodować, by w wynikach wyszukiwania wyżej znajdowały się strony, które mają dużo wartościowej treści, tzw. contentu. Użytkownicy, którzy bardziej skupili się na pompowaniu liczby linków niż na interesujących informacjach, w większości zginęli w otchłaniach internetu. Dzięki temu wyniki wyszukiwania będą bardziej dopasowane do potrzeb użytkowników, co potwierdzają zresztą przedstawiciele Związku Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska.

Wirtualna rewolucja ma jak najbardziej realne skutki. Spowodowała przede wszystkim spadek dochodów wielu firm. Jeszcze przed miesiącem na jakąś stronę mogło wchodzić 100 osób dziennie, dziś nie robi tego nikt. Ilu stron WWW dotyczyły efekty działania nowej aktualizacji? Tego nie da się dokładnie określić, choć szacuje się, że może to dotyczyć nawet 1/3 monitorowanych i pozycjonowanych słów. Zajmie to sporo czasu, zanim poszczególne firmy odnajdą się w nowej rzeczywistości.

Prawdopodobnie jednak zmiany w Google spowodują pojawienie się na rynku nowego rodzaju specjalistów. Już poprzednie zmiany w algorytmach tej firmy zaowocowały pojawieniem się takich zawodów jak specjalista ds. SEO (search engine optimalisation – optymalizacja związana z wyszukiwarkami) czy specjalista do obsługi Adwords, czyli płatnych ogłoszeń w Google. Teraz być może przedsiębiorcy zaczną szukać specjalistów do tworzenia sensownych treści, a na znaczeniu zyska content marketing.

Źródło: Gazeta Prawna